Tragiczna historia najwyższej zapory świata
Szczuba, 8 kwiecień 2017
Budowa zapory Vajont
W 1956 roku, w Dolinie Vajont w Dolomitach
(Włochy), ruszyła budowa najwyższej zapory świata. Konstrukcja miała osiągnąć
rekordowe 264 metry wysokość. Inwestorem przedsięwzięcia została spółka SADE,
będąca wówczas jedynym dostawcą energii elektrycznej w północno-wschodnich
Włoszech.
Budowa zapory od samego początku budziła wielkie emocje wśród
miejscowej ludność. Większość mieszkańców Doliny Vajont była zadowolona z tego
faktu i popierała tą inicjatywę. Uważano, że dzięki niej ich region w końcu
zacznie się rozwijać – w tamtym okresie był to bardzo ubogi okręg rolniczy.
Wielu mężczyzn z okolicznych wiosek znalazło zatrudnienie przy budowie zapory, co
uznano za dodatkowy plus.

Nie wszyscy byli jednak zachwyceni tym pomysłem. Grupka osób z
miejscową dziennikarką (Tiną Merlin) na czele sprzeciwiała się jej budowie,
argumentując to tym, że zrujnuje lokalne środowisko. Osoby te nie mogły
pogodzić się także ze stratą domów, w których urodzili się i mieszkali od
pokoleń – miały zostać zalane przez powstały zbiornik. Próbowali przekonać
ludzi, że spółka SADE ma złą reputację, i dlatego nie powinno się jej wierzyć.
Ich ostrzeżenia zostały zignorowane i wyśmiane. Pomimo protestom budowę
kontynuowano.
Przyczyny katastrofy zapory Vajont
Wraz z postępem prac, w pobliżu miejsca budowy zaczęły dziać się
dziwne rzeczy. Góra Toc, na stokach której powstawała gigantyczna betonowa
budowla, zaczęła drgać. Na jej zboczu pojawiło się długie pęknięcie.
Kierownictwo SADE zbagatelizowało całą sprawę i zataiło ten fakt przed lokalną
ludnością. Co ciekawe, w miejscowym dialekcie „toc” oznacza „coś zepsutego”,
„łamliwego”… czyżby zbieg okoliczności?

W kwietniu 1959 roku, na zaporze w miejscowości Pontesei
(oddalona kilkadziesiąt kilometrów od Vajont), doszło do nieszczęśliwego
wypadku. Osunęła się część zbocza zbiornika wywołując przy tym falę, która
porwała jednego z jej pracowników. Po kilkudniowych poszukiwaniach odnaleziono
jego zwłoki. Wydarzenie to zaniepokoiło mieszkańców Doliny Vajont. Spółka SADE zapewniła,
że na tamie Vajont nigdy nie dojdzie do podobnej sytuacji. Mieszkańcy
przekonali się jednak dość szybko, że było to tylko czcze gadanie.
4 listopada 1960 roku osunął się fragment zbocza góry Toc. Na
szczęście w zbiorniku nie było jeszcze wody. Prace budowlane chwilowo
wstrzymano. Wyszło wówczas na jaw, że badania geologiczne przeprowadzone przez
SADE były mało precyzyjne. Co więcej, spółka sfałszowała część raportów. Górę
Toc przebadano ponownie. Okazało się, że zbudowana jest z wapieni i dolomitów
zalegających na łupkach. Struktura taka umożliwia ześlizgiwanie się skał.
Podjęto działania wzmacniające stok – wstrzykiwano w niego beton.
Po napełnieniu zbiornika wodą (168 mln m³) sytuacja pogorszyła
się diametralnie. Wzrosła częstotliwość i siła wstrząsów. Z góry Toc wydobywały
się niepokojące dźwięki. Na zboczu zaobserwowano powyginane drzewa, co
świadczyło o procesie spełzywania. To właśnie w tym momencie większość ludzi
zrozumiała, że budowa zapory była niewłaściwym pomysłem.

Historia katastrofy najwyższej zapory świata
We wrześniu 1963 roku zanotowano bardzo obfite opady deszczu.
Zbocze namokło, skały utraciły swą zwięzłość, a proces spełzywania nasilił się
jeszcze bardziej. Zarząd SADE chcąc ratować sytuację postanowił spuścić trochę
wody ze zbiornika. Niestety czasu starczyło jedynie na obniżenie poziomu wody o
kilkadziesiąt centymetrów. 9 października 1963 roku, o godzinie 22:39
rozpoczęło się piekło.
Ze zbocza góry Toc osunęło się ok. 260 mln m³ skał i ziemi. Przemieszczały się one z prędkością ponad 100 km/h. Po wpadnięciu do zbiornika spiętrzyły wodę na 200 metrów. Fala rozeszła się w dwóch kierunkach. W pierwszej kolejności zalane zostały wioski leżące nad zbiornikiem: Erto, Casso, San Martino, Pineda, Spesse, Patota oraz II Cristo. Zginęło tam ok. 160 osób. Druga fala przelała się przez zaporę. Przemieszczała się w kierunku wylotu doliny z prędkością ok. 80 km/h. Miała 70 m wysokości. Zniszczyła miejscowości: Longarone, Pirago, Rivalta, Villanova, Faè. Jej żniwo było dużo większe, ok. 2000 osób!
Wizualizacja katastrofy.


Zbiornik został prawie całkowicie zasypany skałami i ziemią – zasypany pozostaje po dziś dzień. Zapora o dziwo nie doznała większych uszkodzeń. Niektóre z zalanych miejscowości zostały doszczętnie zniszczone i nigdy już ich nie odbudowano.

Szefostwu SADE postawiono zarzuty, między innymi nieumyślnego
spowodowania katastrofy. 11 osób uznano winnych. Wyroki oczywiście były
nieadekwatne do czynu – skazano ich na 3 lata więzienia. Niektórzy wyszli na
wolność już po roku odsiadki! Po katastrofie okazało się, że SADE
przeprowadziło symulację osuwiska, z której jasno wynikało, że przy niskim
poziomie wody w zbiorniku nie istniało żadne zagrożenie. Niestety górę wzięła ludzka
chciwość i zbiornik wypełniono po brzegi.
KONIEC
